Jan Pawel II

                        1

 

Dłużnik Najświętszej Panny – Cud ocalenia życia Jana Pawła II

 

 

W pamiętnym dniu pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, 4 czerwca 1979 r., Jan Paweł II w akcie zawierzenia całkowicie powierzył się Matce Bożej Jasnogórskiej „aż do najdalszych granic miłości”.


Jak bardzo Ojcu Świętemu potrzebna była opieka Matki Bożej, świadczy najlepiej zamach na jego życie, dokonany 13 maja 1981 r.

„Jestem dłużnikiem Matki Najświętszej” – powie po swoim cudownym ocaleniu Jan Paweł II. Wymownym dowodem tego długu wdzięczności stało się przedziwne wotum, jakie Papież przekazał osobiście 19 czerwca 1983 r. po Apelu na Szczycie Jasnogórskim: pas sutanny papieskiej, przestrzelony i zakrwawiony podczas zamachu na Placu św. Piotra.

                    

                        2

W dzień srebrnego jubileuszu pierwszej pielgrzymki papieskiej na Jasną Górę – 4 czerwca 2004 r. , podczas Mszy św. dziękczynnej za ocalenie życia Jana Pawła II, na ołtarzu Jasnogórskiej Pani, obok Cudownego Obrazu, zostało umieszczone na stałe to szczególne wotum – znak opieki Maryi nad Ojcem Świętym.

Błogosławiona wina

Nie muszę przypominać, że zamach na życie Jana Pawła II 13 maja 1981 r. wstrząsnął światem nie mniej niż atak na Word Trade Center. Jednak tego zamachu nie da się wytłumaczyć jedynie zjawiskiem współczesnego terroryzmu. W akcie strzelania do Ojca Świętego, Następcy św. Piotra, Głowy Kościoła katolickiego, dokonanym w samym sercu chrześcijaństwa, na Placu św. Piotra w Rzymie, należy dostrzec coś znacznie bardziej odrażającego niż przejaw terroryzmu: to był iście szatański plan walki z Kościołem rzymskokatolickim, z chrześcijaństwem, a w konsekwencji – z samym Bogiem.

Choć do dziś nieznane są motywy zamachu, można jednak z całym przekonaniem stwierdzić, że turecki morderca był tylko częścią tego zatrważającego, antyludzkiego planu, uknutego w sercach pełnych nienawiści do Kościoła. Obojętne gdzie ten zbrodniczy pomysł się zrodził, w jakim miejscu, środowisku,

                        

                           3

w jakiej instytucji i w czyjej głowie – miał być nie tylko aktem pozbycia się Wielkiego Człowieka, który przeszkadzał w przeprowadzeniu ciemnych planów złego ducha, ale i demonstracją zwycięskiego zła. Skoro jednak Papież w cudowny sposób ocalał, to cokolwiek by nie napisać o motywach i sprawcach zamachu, zza jego kulis wyłania się coś zupełnie nowego i nieoczekiwanego, pewien Boży plan przewidziany w objawieniach Matki Bożej w Fatimie – wielkie zło zabicia Jana Pawła II, zaplanowane przez ludzi, zostało wykorzystane przez Opatrzność, aby wypełniło się fatimskie proroctwo o wynagradzającym cierpieniu Papieża za „ustąpienie błędów Rosji”.

Walka o życie

Każdy ma w pamięci tę tragiczną audiencję środową na Placu św. Piotra 13 maja 1981 r. Odbywała się ona w 65. rocznicę objawień fatimskich. Trwała zaledwie 17 minut. Kiedy biały papieski jeep znajdował się w pobliżu Spiżowej Bramy, terrorysta turecki Ali Agca oddał do Papieża kilka strzałów. Na białej sutannie Ojca Świętego pojawiła się krew. A potem rozpoczęła się walka o życie Jana Pawła II, zakończona szczęśliwie po 3 miesiącach. Dla wielu był to prawdziwy cud, jakby wszystkim kierowała niewidzialna moc.
Byłem na tej audiencji generalnej, siedziałem w sektorze dla Polaków, nieco oddalonym od miejsca tragedii.

                              4

Papieski samochód dokładnie o godz. 17.00 wjechał na Plac św. Piotra przez Bramę Dzwonów, by zwyczajowo wykonać dwa okrążenia między sektorami i podwieźć Ojca Świętego do podium. Samochód jechał bardzo wolno, tak wolno, że Papież w pewnym momencie wziął na ręce dwuletnią Sarę Bertoli, ucałował ją i oddał uszczęśliwionym rodzicom. I właśnie w chwili, gdy pojazd znajdował się tuż obok wozu Poczty Watykańskiej, Ojca Świętego dosięgły dwie kule z pistoletu. Pistolet zaciął się.

Na taśmie wideo, nakręconej przez któregoś z pielgrzymów, ukazany jest moment, w którym Ali Agca w geście wściekłości rzuca pistoletem o ziemię. Zamierzał przecież wystrzelać cały magazynek, chciał zabić. Producent tej broni oświadczył, że taki przypadek zacięcia się pistoletu może się zdarzyć raz na milion.

Równie niezwykła wydaje się sprawa ambulansu, który uratował życie Ojcu Świętemu. Przypomnę, że przejazd do kliniki Gemelli trwał zamiast pół godziny tylko 7 minut, a kierowca pytany, jak mu się udało w tak krótkim czasie dotrzeć na miejsce, odpowiedział: „Czułem się tak, jakby ktoś niósł nasz samochód na skrzydłach”. W momencie przyjazdu do kliniki stan Ojca Świętego był krytyczny, stracił już trzy czwarte krwi, ciśnienie spadło do stanu alarmującego, puls był

                   

                   

                  5

prawie niewyczuwalny, zgon mógł nastąpić w każdej chwili.

Dłużnik Najświętszej Panny

Jednak najbardziej nieprawdopodobne zdarzenie miało miejsce podczas samej operacji. Doszło wtedy do dramatu. Nagle bowiem organizm Papieża przestał dawać oznaki życia. Z kontrolnych monitorów powiało grozą. Prof. Crucitti miał powiedzieć: „Nic więcej nie da się zrobić”. I dodał: „Niech go ratuje Madonna”.

W tym samym czasie na Placu św. Piotra trwała gorąca modlitwa o ocalenie życia Jana Pawła II. W polskim sektorze wiele osób płakało. Odmawiano jeden Różaniec za drugim. O. Kazimierz Przydatek, jezuita, sekretarz Ośrodka Duszpasterstwa Polskiego w Watykanie, zauważył, że polscy pielgrzymi z Kościana przywieźli w darze Ojcu Świętemu obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Szybko ustawiono go na papieskim tronie i złożono przed nim kwiaty w barwach biało-żółtych i biało-czerwonych.

W tej samej chwili, kiedy w klinice Gemelli prof. Crucitti rozłożył ręce i stwierdził, że nic więcej nie da się zrobić, na Placu św. Piotra rozegrała się dziwna scena. Nagle, w środku pogodnego majowego wieczoru, kiedy nic nie wskazywało na zmianę pogody, zerwał się porywisty wiatr i zadął tak mocno, że zrzucił z tronu

                         

                      6

obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Obraz, jakby uderzony przez kogoś z tyłu, uniósł się nieco w górę i potoczył po stopniach podium, upadając kilka metrów dalej. Stojący w pobliżu Polacy zauważyli napis umieszczony na odwrocie obrazu: „SOS. Matko Boska, opiekuj się Ojcem Świętym, broń go od złego”.

To wydarzenie nabiera niezwykłego dramatyzmu, jeśli zestawi się je ze słowami Ojca Świętego, który po opuszczeniu kliniki Gemelli powiedział: „Zamach na moje życie był elementem pozaziemskiej walki”, a także z głębokim przekonaniem Papieża, że swoje ocalenie zawdzięcza Matce Bożej.

A jaki był dalszy przebieg wypadków? Kiedy o. Kazimierz Przydatek ponownie ustawił obraz Matki Bożej Jasnogórskiej na papieskim tronie, w klinice Gemelli zabiegi przy reanimacji Papieża przyniosły oczekiwany skutek. Ks. Stanisław Dziwisz skomentował wówczas to zdarzenie słowami: „Ojciec Święty widział w tym wszystkim znak z nieba, a my łącznie z lekarzami – cud. Wydawało się, że wszystkim kieruje niewidzialna ręka”.


Nazajutrz Jan Paweł II wypowiedział pierwsze słowa. Martwił się, że jest już późno, a on nie odmówił jeszcze brewiarza. Przyjął Komunię św., a następnego dnia, leżąc, koncelebrował Mszę św. Na słowa, jakie powiedział do Papieża drugi sekretarz – ks. John

                   7

Magee, że przelał swoją krew za Chrystusa, Ojciec Święty

odpowiedział: „Bogu dziękuję, że mogłem przelać krew w imię Maryi. Trzeba było, aby świat padł na kolana. Zamach na Papieża

był jednym ze sposobów, by tak się stało

 

Na Jasnej Górze

Przybywając 19 czerwca 1983 r. na jubileusz 600-lecia obecności Cudownego Obrazu na Jasnej Górze, Jan Paweł II modlił się do Matki Bożej podczas wieczornego Apelu: „W dniu 13 maja minęły dwa lata od tego popołudnia, kiedy ocaliłaś mi życie. (…) Dziś pragnę tu, na Jasnej Górze, pozostawić, jako wotum, widomy znak tego wydarzenia – przestrzelony pas sutanny. Spełnił się spontaniczny i proroczy krzyk modlitwy: «uratuje Go Madonna»”.

Jak wspomina ówczesny generał Zakonu Paulinów – o. Józef Płatek – po Apelu wzruszony Ojciec Święty przekazał mu w papieskich apartamentach pas swojej sutanny z dnia zamachu, w specjalnym

futerale z papieskim herbem. Jan Paweł II uznał, że ten znak tragicznego wydarzenia powinien znajdować się tu, na Jasnej Górze, gdzie on w szczególny sposób cały zawierzył się Matce Bożej słowami: Totus Tuus. Zaznaczył przy

                    8

tym, aby tego wotum nie pokazywać ludziom. Pas został więc ukryty w

sejfie i nie wolno go było oglądać nawet paulińskim zakonnikom.

25 marca 2004 r. o. Marian Lubelski – przeor Jasnej Góry, będąc u Ojca

Świętego, uzyskał zezwolenie, aby to papieskie wotum można było już teraz

ukazać wiernym. 4 czerwca 2004 r. pas sutanny Ojca Świętego z dnia zamachu został publicznie ukazany światu. W specjalnej srebrnej oprawie umieszczony został na stałe obok Cudownego Obrazu.

Na koniec refleksja: wobec faktu ocalenia Papieża trzeba nam z większą nadzieją spoglądać w przyszłość, a przede wszystkim docenić rolę zwycięskiej modlitwy różańcowej. Wynik konfrontacji sił dobra i zła znamy z fatimskich objawień, obwieszczają go słowa Matki Bożej: „Na końcu moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.

 

Czesław Ryszka (Tygodnik NIEDZIELA